czwartek, 18 października 2012

Koniec sielanki..



I minęły jak z bicza strzelił radosne dwa tygodnie. 
Rafał mój mąż a tata Filipa pojechał dziś z powrotem do Niemiec, do pracy. 
Na kolejne 5/6 tygodni. Kupa czasu.
Co tu dużo mówić.. musimy zacisnąć pięści i przetrwać.
Pomimo, że czasem jest na prawdę ciężko. 
Sam na sam z niemowlakiem. 
Od rana do rana. 
Non stop.

Nasz tatuś nie wraca po pracy do domu, nie może pobawić się z synkiem, 
nie może obserwować Jego nowych wyczynów, 
nie może przytulic, uśpić, ucałować.
Ta pieprzona polska rzeczywistość.


Muszę się pocieszyć więc przeglądam zdjęcia :)







Smutny Filip

Bardzo smutny Filip



6 komentarzy:

  1. Oczy ma piękne:)szybko zleci choć wiem że to cięzko tak samemu z dzidzią..ehh no to życie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby szybko zleciało. Mnie nosi jak czasem jestem kilka dni sama.
    A Filip słodziak :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojjj słodziak z pięknymi oczyma:)
    takie życie....tata Martynki , mimo, że pracuje na miejscu, to robi czasem po 18 godzin...wychodzi jak mała śpi, wraca jak mała śpi...:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest śliczny. Podziwiam Cię - ja nie wiem, czy dałabym radę sama z bobasem.

    OdpowiedzUsuń