U nas smoczek towarzyszy Filipowi gdzieś od drugiego dnia życia.
Jeszcze w szpitalu został nim obdarowany. Może nie dlatego że był musowo, już, teraz
potrzebny ale raczej przez to że w naszej rodzinie wszystkie dzieci miały swoje 'nynusie' i nikt nie
widział w tym nic złego. Zresztą sama kupiłam tego smoczka jeszcze w ciąży i czekał sobie na
Filipa razem z całą wyprawką :)
Później okazało się że nasz Syn zaczął mieć kolki i na prawdę bez smoczka
chyba byśmy tego nie przeżyli :P
Smoczek służył i służy Filipowi ewidentnie jako uspokajacz czyli służy do tego do czego jest przeznaczony.
W lecie starałam się dawać Mu smoczka tylko do spania i w wyjątkowych sytuacjach żeby się z nim
zbytnio nie zżył. Teraz z kolei idą Małemu dolne trójki i jak nie dwa palce w buzi po obu stronach to smoczek w buzi (czyt. chociaż chwila bez płaczu).
Któregoś dnia wzięłam Mu 'nynusia' na prawie cały dzień (miałam w planach go wtedy odsmoczkować)
i wiecie co? Jak Mu go oddałam wieczorem to na Jego twarzy zobaczyłam
taką ulgę jakiej nigdy wcześniej nie widziałam..
Od tamtej pory wiem że w końcu przyjdzie pora kiedy smoczek na prawdę nie będzie potrzebny. Obstawiam że pozbędziemy się go w lecie. Ale do lata niech sobie jeszcze będzie z nami,
bo nie widzę w tym nic złego.
Nie przejmuję się już głupimi 'radami' - weź Mu tego smoczka już zabierz, On już taki duży a z nynkiem chodzi, albo wręcz chamskie wyrywanie Filipowi smoczka z buzi..
Szkoda mi brutalnie pozbawiać własnego Dziecka czegoś co sama Mu dałam,
co jest dla Niego ważne, co przynosi Mu ulgę i
pomaga spokojnie zasnąć.
Jak to było u Was? W jakim wieku Wasze maluchy odrzuciły smoczka bądź
Wy się go pozbyłyście? Był płacz, długo trwał?
|
spokojny spacer.. |
|
spokojna jazda... |
|
spokojny sen.. |
|
usypianie w aucie w 10 sekund.. |