niedziela, 30 marca 2014

Czapka DIY



Potrzebowałam wiosennej, cienkiej czapki dla Filipa.
W sklepach nic ciekawego, w przyzwoitej cenie nie rzuciło mi się w oczy.  
Natchnęło mnie porządnie i postanowiłam uszyć Filipowi czapkę sama.
Tak, ja Mariola - która nigdy nawet nie tknęłam maszyny do szycia :D
Nie dość że uszyłam dwie czapki i komin to jeszcze całkiem nieźle 
wyszły jak na pierwszy raz :)

Wystarczyły nieużywane dresy, kawałek chusty, farba do tkanin i dużo chęci.
Jedna szara w brzoskwiniowe kropelki
druga miętowa, dwuwarstwowa - miałam ją pomalować
'w coś' ale zrezygnowałam i mamy gładką :) 

Tada da dammmmm !!


















czwartek, 27 marca 2014

Dopadła mnie złooooooooooooooość !!



Muszę rozładować swoją złość, może tu pisząc mi przejdzie.
Obudziłam się dziś z jakąś taką nerwą, pewnie przez to że spałam na jakichś 
10 cm łóżka bo resztę zajmował Filip.
Leżę, Filip po mnie skacze, to siada mi na głowie, to mnie kopie w brzuch, to uszczypnie
oczywiście wszystko przez przypadek jak to Dziecko - ale moja wściekłość rośnie w ekspresowym tempie.
Idę do kuchni, gotuję Małemu kaszę która oczywiście musi wykipieć i zabrudzić pół kuchni, 
w międzyczasie myję głowę, zlew zawalony brudnymi naczyniami, pomijam że wieczorem kuchnia 
była wysprzątana na zero. Robię sobie śniadanie, Filip wspina się po parapecie, próbuję złamać moje 
nowe okulary i przy okazji rzuca wszystkim co ma pod ręką. Grrrrrrr !!!!!!!
Kasza gotowa, je, kasza wszędzie. Jem ja, oczywiście Filip jednak chce kjomeczkę a nie kaszę.
Daję Mu gryzka to spluwa mnie całą tym kęsem bo poczuł rzodkiewkę. 
Zostawiam ten rozpierdziel w kuchni i idę do sypialni - syf !! Tysiąc zabawek na podłodze, łóżka niezaścielone, zużyty pampers na podłodze, piżamy, książki wszędzie. Do dzieła...
Zmieniam Filipowi pościel bo po chorobie wypada, odkurzam materac, On w tym czasie rozpierdziela jeszcze więcej zabawek i akurat musi sobie poleżeć na poduszce na którą chcę założyć poszewkę.
Ściele nasze łóżko, Filip w tym czasie MUSI się pobawić literkami akurat na środku naszego łóżka !!!!!
Ogarnięte. Salon - na stole pozostałości kolacji Rafała, koce, poduszki po jego leżakowaniu wieczornym nie odłożone oczywiście na miejsce.
Zbieram, ścieram stół, chce odkurzyć trochę dywan to akurat dziś rura od niego musi (ku*wa musi!) mi się oderwać, wkurzona wychodzę z pokoju potykam się o pantofla który właśnie mi się rozkleił.
Patrzę Filip się zesikał w portki, drugi raz. Ciśnienie dwieście.
Ok wyjdźmy z tego domu gdzieś na kawę, może przejdzie mi ta nerwa. 
Chce już Filipa ubrać to przypominam sobie że mam mokrą głowę i nie myliśmy jeszcze zębów..... 
JA PIERDZIELE !! Suszę włosy, Filip siedzi na krześle, patrzę no zesikał się i woła siku..

Siadam i piszę i mam nadzieję że reszta dnia będzie lepsza..
W trakcie pisanie Filip sto razy prosi o zmianę piosenki bo po 3 sekundach jednej chce inną.
Trzymajcie mnie bo chyba skoczę dziś z dachu na główkę.

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

poniedziałek, 24 marca 2014

ŻEGNAJ SMOCZKU !


Smoczek. Temat rzeka. Filip przez prawie dwa lata z niego korzystał.
Jako niemowlę NON STOP, od jakichś 4 miesięcy tylko do spania.
Niestety ostatnio podczas tygodniowej choroby i nieprzerywalnego płaczu
dostawał smoczka w dzień. Okropnie drażnił mnie widok Filipa ze smoczkiem w buzi,
dodatkowo mówiącego coś do nas 'przez niego'. 
Skąd u mnie decyzja o odsmoczkowaniu ?

W piątek podczas gotowania obiadu z głupia policzyłam sobie ile dni zostało do
pójścia Filipa do przedszkola. Liczę 11 dni, myślę idealnie.
Bo jeśli nie teraz, jeśli pójdzie do przedszkola ze smoczkiem to nigdy tego nie zakończymy.
Wzięłam nożyczki i pewnie odcięłam końcówkę jedynego i ostatniego smoczka jakiego mieliśmy.
Bałam się okropnie, na samą myśl że zaraz zbliża się drzemka ciśnienie mi skakało.
No i przyszła pora. Mama daj smoczka. Pokazałam Mu że 'kotki zrobiły dziurę',
wsadził do buzi, wypluł i tylko położył na komodzie, pokwęczał 30 minut i usnął.
Wieczorem zero płaczu, usnął. Sobota - nic. Niedziela - nic. Poniedziałek - NIC !!
Rozumiecie ?! Do tej pory jestem w szoku, byłam przygotowana na spazmy, płacz, krzyk.
Jeśli by tak było pewnie bym żałowała. Gdyby budził się po nocach, wołał, płakał albo chociaż
miał podczas snu odruch ssania. A tu NIC !

Czasem jeszcze sobie przypomni i pyta gdzie smoczek. Wyciągam go wtedy z szuflady i pokazuję
Mu że dalej jest dziura, wrzuca go do szuflady i z hukiem ją zasuwa. 
Raz prosił żeby go 'skjejić taśmą albo napjawić' ale tak zwyczajnie, bez płaczu.

Jestem dumna z Filipa że jest taki dzielny i po prostu gotowy a zarazem z siebie że 
wybrałam chyba najodpowiedniejszy moment z możliwych, pomimo nagadywań 
męża, mamy, taty i siostry :P

Dodatkowo bez smoka Filip znów zaczął przysypiać noce od 21 do 7.
Czasem się przebudzi, przywędruje do nas na łóżko i ponownie usypia.
Same plusy :)

Ostatnie pożegnalne zdjęcia z NYNUSIEM.









wtorek, 18 marca 2014

I weź się tu lecz...


Boże Święty ja sobie kiedyś pierdyknę w łeb jak Boga kocham.
Cieszę się że mój Syn 'poważnie' choruje rzadko, bo niestety uzdrowienie Go to
jak na dzień dzisiejszy koszt 160 zł - dla mnie kosmos! 
Wiem że dla Niego wydałabym każde pieniądze żeby tylko nie dusił się w nocy, nie zjadał swoich śpików i przede wszystkim czuł się dobrze. Zdrowie warte każdą cenę ale kurcze kosztem czego!

W piątek dostał antybiotyk na 10 dni - ostre zapalenie oskrzeli, przekrwione jedno ucho, zielone gile i 
40 stopni gorączki. Po czterech dniach zażywania (dziś byliśmy na kontroli) ostra biegunka, jakaś 
grzybica i cała jama ustna w 'prawie' aftach. No i powiedzcie mi co gorsze? 
Wiem że są różne skutki uboczne ale antybiotyk miał Go uzdrowić a nie dołożyć więcej cierpień..
NIE TAK ?!

No ja pierniczę....




wtorek, 4 marca 2014

Co z tym nocnikiem ?


To już nasze trzecie podejście do odpieluchowania. 
Strasznie się napaliłam żeby jak najszybciej oduczyć Filipa robienia w pampersa. 
Dlaczego? Nie wiem. 
Może dlatego że wszyscy w około mówili mi że nie ma szans nie nauczy się na pewno, 
dopiero jak skończy 2,5 roku. Może chciałam im udowodnić że da radę a może zwyczajnie 
za szybko i za dużo od Niego wymagałam - bo pierwsze dwa podejścia były klapą.
Jak widziałam że zbiera Mu się na kupę i chciałam posadzić Go na nocnik to zapierał się 
nogami i rękami że już nie chce. Lał po sto razy dziennie w rajtki i nawet na to nie reagował. 
Zalewał nas wszystkich :D 

Aż w końcu jakieś dwa tygodnie temu stwierdziłam ze jest już na tyle kumaty i obyty
że spróbujemy jeszcze raz ale tak na sto procent. 
Chodził cały dzień w gatkach a pampersa zakładałam tylko do spania i na 'pole'.
Na początku sikał w spodnie i po fakcie mówił że chce siku, choć nie zawsze.
Potem raz na pięć posadzeń na nocnik (z mojej inicjatywy, nie Jego) zrobił siku i dostawał za to naklejkę.
Aż tu jednego wieczoru zrobił DWÓJECZKĘ !! No mojej radości nie było końca :D
(Nie ma to jak cieszyć się z kupy) :P 
Gdzieś od tygodnia jak zapytam czy chce siku to mówi TAK albo NIE.
I prawie za każdym TAK w nocniku coś ląduje! I zawsze za siku jest oczywiście naklejka, 
gromkie brawa, całusy, przytulasy i taniec radości :D
Dziś pierwszy raz sam przy kolacji powiedział że chce siku i nie kłamał! ;)
Od trzech dni po domu chodzi w tych samych getrach tzn. że nie zostały zbrudzone i zalane..

Nie chce jeszcze nic mówić, chwalić się i zapeszać ale myślę że już bliżej niż dalej :)
Mam nadzieję - trzymajcie kciuki żebyśmy drugie urodziny spędzili już bez 'wroga' :P
Powoli małymi kroczkami...


Teraz jest już cały korek pojazdów :D